poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Rozdział II

Kolejny rozdział nadchodzi!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Kilka dni później dalej przebywałam w lesie. Wmuszałam w siebie owoce leśne, których szczerze nie lubię. Zjadłabym trochę ramen... jednak ramen nigdzie nie było. Przebijałam się przez leśne gęstwiny. Nawet żadnego zwierzątka nie spotkałam. Z moich rozmyślań wyrwał mnie jakiś szelest liści. Co to może być? Nie zostaje mi nic innego jak sprawdzić. Gwałtownie obróciłam się o 180° i wpadłam w ramiona jakiegoś mężczyzny. Czy ja naprawdę mam takiego pecha? Podniosłam wzrok i ujrzałam srebrną czuprynę. Uniosłam brwi. Kto to? Na twarzy miał maskę, więc nie widzę twarzy. Miał jedno oko zasłonięte ochraniaczem, a drugie było zwykłe, czarne, nie wyróżniające się z tłumu, jednakże po chwili przyglądania się było w nich coś wyjątkowego.
- Przepraszam... - mruknęłam i odsunęłam się od niego.
- Nazywasz się Emiko? - zapytał srebrnowłosy.
- Skąd wiesz? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Nigdy nie zwracałam się do starszych per 'pan'. Skąd on wie jak się nazywam? Ludzie, przecież on nawet nie jest z wioski piasku tylko... no właśnie co to za znaczek na jego ochraniaczu?
- Jestem Kakashi. - powiedział i pogłaskał mnie po głowie. - Chodź ze mną. Dzieci nie powinny pałętać się po lesie. - rzucił z uśmiechem, ktorego nie widziałam, jednak ten uśmiech był w jego oczach. Uśmiechnęłam się niemrawo.
- To czy pójdę z tobą, to już moja wola. - odparłam z chytrym uśmieszkiem. Nie weźmie mnie tak łatwo. Za nic nie wrócę do Sunakagury, a tym bardziej do jego wioski.
- Tylko tak ci się wydaje. - uśmiechnął się. Spojrzałam się jeszcze raz na niego i odwróciłam się na pięcie odchodząc. Powiedziałam, że nie pójdę to nie pójdę! Jednak nie zauważyłam małej przeszkody przede mną i zaraz zaliczyłam czołówkę z drzewem. Kakashi zachichotał. Czyli chłopacy potrafią chichotać? Przynajmniej już wiem, że tak potrafią, ale to nie zmienia faktu, że chichocze ZE MNIE. Tego mu nie wybaczę.
- Lepiej chodź, bo trafisz na kolejne drzewo. - mruknął. Odczepiłam się od drzewa i ruszyłam w stronę srebrnowłosego. Jak go walnę to nie przeżyje tego!
- To nie było śmieszne. - warknęłam zła. Nagle zakręciło mi się w głowie. Kurde, nie mogę mu pokazać, że jestem słaba! Co on sobie pomyśli? A reszta ludu co sobie pomyśli? Zanim przewróciłam się złapał mnie Kakashi.
- Dobrze się czujesz? - zapytał. Przytaknęłam i odsunęłam się od niego. Dam sobie radę. Dam sobie radę. Dam sobie radę. Dam sobie radę. Dam sobie radę. Nie poddam się! Ledwo szłam, ale nie chciałam wyjść na ofiarę losu. Chwiałam się na nogach, ale próbowałam trzymać się prosto. Nie mogę teraz upaść... to by mnie skreśliło już na samym początku w oczach tego shinobi.
- Może jednak cię zaniosę? - spytał. Pokręciłam przecząco głową. Przecież nie dam się tak łatwo! Wzruszył ramionami i szedł dalej. Próbowałam iść dalej, ale w końcu zatrzymałam się. Zrobił to samo i spojrzał się na mnie. Musi mnie zanieść, bo inaczej zaraz padnę. Muszę chyba schować swoją dumę do kieszeni i ładnie go poprosić. Jednak to od razu byłaby dyskwalifikacja.
- W czymś pomóc? - zapytał z wesołymi iskierkami w oczach. Myślałam, że zaraz mu lutnę. Jednak moje plany skończyły się na samym pomyśle, bo byłam naprawdę wykończona.
- Zanieś mnie... proszę. - powiedziałan po długim milczeniu. Kakashi uśmiechnął się i wziął mnie na plecy. Mocno go objęłam i odetchnęłam z ulgą.
- Lepiej, co? - mruknął.
- Nooooo... - odmruknęłam i zamknęłam oczy. Może jednak to nie był taki głupi pomysł? Od razu poczułam się lepiej. Nie miałam siły na patrzenie się na ten świat.

~***~

Naśmiewali się. Wszyscy. Cała akademia. Płakałam. Pierwszy raz w życiu płakałam. Nie! Nie mogę! Przecież obiecałam! W tłumie znalazłam Gaarę. Siedział ponury z tyłu i patrzył się prosto na mnie. Patrzył jak bym była wszystkiemu winna. Tylko nie to... to nie może być prawda!
"Gaara!" - Krzyknęłam, wszyscy jeszcze głośniej zaczęli się śmiać i dokuczać mi. Gaara nic nie robił, ale widziałam jak kilka osób zaczęło się go czepiać. Czułam jak wzbiera we mnie gniew. Mogą się na mnie wyżywać, ale nie na Gaarze! Rzuciłam się na kilkoro uczniów, którzy stali najbliżej mnie i dokuczali mi najmocniej. Miałam właśnie zabić tego głupiego chłopca z ciemnymi włosami, ale wymknął mi się i...
- Emiko! To tylko sen! Obudź się! Emiko! - zawołał Kakashi. Obudziłam się i cała spocona podniosłam do pozycji siedzącej. Kakashi nie zdążył się odsunąć i gdy tak pochylał się wcześniej nade mną, odruchowo go przytuliłam. Szybko jednak go puściłam. Kurde! Kurde! Co ty robisz dziewczyno? Poza tym... gdzie jestem?
- Przepraszam... - mruknęłam i zwinęłam się kłębek. Usiadł obok mnie na łóżku i pogłaskał po głowie.
- To był tylko sen, Emiko. - szepnął, a ja przysunęłam się bliżej niego, by czuć to bezpieczne ciepło emanujące od niego.
- Nienawidzę gdy śni mi się właśnie to. - warknęłam zła na siebie, że pozwoliłam sobie zasnąć. Jak ja głupia mogłam zasnąć?!
- A co ci się śniło? - zapytał.
- Nie wiem dlaczego ja w ogóle zasnęłam! - warknęłam pół tonu głośniej. Głupia! Głupia! Głupia! Głupia! Głupia!
- Niby dlaczego miałabyś nie spać, Emiko? - zapytał zdziwiony.
- Bo wtedy śnią mi się właśnie takie rzeczy. - odparłam. Byłam tak wprowadzona z równowagi, że czułam jak znowu dzieje się to samo. Pewnie teraz mam czerwone oczy z pionowymi źrenicami, bo oczy Kakashi'emu zrobiły się wielkie jak dwa słońca, które świecą na niebie.
- A co ci się śniło? - powtórzył pytanie. Ależ on upierdliwy! Odczep się!
- Ehh... mogę zachować sen dla siebie? - zapytałam. Może pokojowo da mi spokój?
- Możesz, ale chciałbym wiedzieć co się dzieje. Powiedz mi proszę, co ci się śniło. Pomogę ci wtedy. - powiedział. Naprawdę mnie irytuje!
- Pomożesz? - zapytałam i parsknęłam śmiechem. To było jednak głupie pytanie... Skarcił mnie wzrokiem. - Ale... no... w sumie... no dobra... - odparłam po chwili namysłu. Co mi szkodzi? Bardzo go lubię mimo iż znamy się krótko, a to dobrze wróży. Przyznaje, że czasem strasznie mnie irytuje, ale taki jego urok, nie? Tak samo było z Gaarą.
- Śniła mi się wioska piasku, akademia, pełno uczniów, którzy naśmiewają się ze mnie, nie wiem z jakiego powodu i w tłumie tak bardziej z tyłu wtedy zauważam Gaara-kun. Wiesz kto to? - przerywam, aby dał mi odpowiedź. Po chwili zastanowienia niemrawo kiwa głową, a ja kontynuuje. - No i dzieci się śmieją, ale też i z niego. Gdy patrzę na niego on też patrzy się na mnie. I wiesz co widzę w jego oczach? To, że temu wszystkiemu winna jestem ja. Jednak wiem, że tak naprawdę nie jestem niczemu winna. I... wtedy ktoś czepia się również niego... wpadam w furię... i.... kurde, dlaczego ja ci to wszystko mówię? - pytam sama siebie. Podczas opowiadania Kakashi usiadł wygodniej na moim łóżku i wziął moją głowę na kolana. Spokojnie głaskał moje włosy i słuchał.
- Może dlatego, że uważasz iż można mi zaufać? - podsunął. Taaak, jasne.
- Tak, chyba tak. - przytaknęłam, aby ominąć niepotrzebną kłótnię. - pierwszy raz opowiedziałam komuś o moich snach. - powiedziałam.
- Bo jestem jak twój starszy brat, którego nie masz. - mruknął z uśmiechem.
- Też tak sądzę. Jesteś niczym starszy brat. - zaśmiałam się.
- Tak więc, młodsza siostro, czas wstać i pójść do nowej akademii. - uśmiechnął się i podniósł mnie do pozycji siedzącej, a sam wstał i poszedł do drzwi. - A tak przy okazji... od dziś to twój pokój. To moje mieszkanie. Ubieraj się. - otworzył drzwi i wyszedł. Wstałam i obejrzałam pokój. Nic nad zwyczajnego. Łóżko, dwa fotele, stolik do kawy, dywan i okno. Beżowe ściany i drewniana podłoga. Na jednym z foteli znajdował się równo ułożony mundurek szkolny. Szkoła... nie możemy sobie tego odpuścić? No cóż, jak mus to mus. Założyłam go i uczesałam moje długie blond włosy w dwa kucyki zostawiając grzywkę. Znalazłam łazienkę i umyłam zęby. Poszłam na korytarz, założyłam buty, torbę i wyszłam. Nie wiedziałam czego spodziewać się po nowej szkole, ale byłam dobrej myśli. Nic nie może mi zepsuć tego dnia chyba, że świadomość, że nadal nie wiem co to za wioska, a zapomniałam zapytać o to Kakashi'ego...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

V Kakashi V

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz