poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Rozdział II

Kolejny rozdział nadchodzi!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Kilka dni później dalej przebywałam w lesie. Wmuszałam w siebie owoce leśne, których szczerze nie lubię. Zjadłabym trochę ramen... jednak ramen nigdzie nie było. Przebijałam się przez leśne gęstwiny. Nawet żadnego zwierzątka nie spotkałam. Z moich rozmyślań wyrwał mnie jakiś szelest liści. Co to może być? Nie zostaje mi nic innego jak sprawdzić. Gwałtownie obróciłam się o 180° i wpadłam w ramiona jakiegoś mężczyzny. Czy ja naprawdę mam takiego pecha? Podniosłam wzrok i ujrzałam srebrną czuprynę. Uniosłam brwi. Kto to? Na twarzy miał maskę, więc nie widzę twarzy. Miał jedno oko zasłonięte ochraniaczem, a drugie było zwykłe, czarne, nie wyróżniające się z tłumu, jednakże po chwili przyglądania się było w nich coś wyjątkowego.
- Przepraszam... - mruknęłam i odsunęłam się od niego.
- Nazywasz się Emiko? - zapytał srebrnowłosy.
- Skąd wiesz? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Nigdy nie zwracałam się do starszych per 'pan'. Skąd on wie jak się nazywam? Ludzie, przecież on nawet nie jest z wioski piasku tylko... no właśnie co to za znaczek na jego ochraniaczu?
- Jestem Kakashi. - powiedział i pogłaskał mnie po głowie. - Chodź ze mną. Dzieci nie powinny pałętać się po lesie. - rzucił z uśmiechem, ktorego nie widziałam, jednak ten uśmiech był w jego oczach. Uśmiechnęłam się niemrawo.
- To czy pójdę z tobą, to już moja wola. - odparłam z chytrym uśmieszkiem. Nie weźmie mnie tak łatwo. Za nic nie wrócę do Sunakagury, a tym bardziej do jego wioski.
- Tylko tak ci się wydaje. - uśmiechnął się. Spojrzałam się jeszcze raz na niego i odwróciłam się na pięcie odchodząc. Powiedziałam, że nie pójdę to nie pójdę! Jednak nie zauważyłam małej przeszkody przede mną i zaraz zaliczyłam czołówkę z drzewem. Kakashi zachichotał. Czyli chłopacy potrafią chichotać? Przynajmniej już wiem, że tak potrafią, ale to nie zmienia faktu, że chichocze ZE MNIE. Tego mu nie wybaczę.
- Lepiej chodź, bo trafisz na kolejne drzewo. - mruknął. Odczepiłam się od drzewa i ruszyłam w stronę srebrnowłosego. Jak go walnę to nie przeżyje tego!
- To nie było śmieszne. - warknęłam zła. Nagle zakręciło mi się w głowie. Kurde, nie mogę mu pokazać, że jestem słaba! Co on sobie pomyśli? A reszta ludu co sobie pomyśli? Zanim przewróciłam się złapał mnie Kakashi.
- Dobrze się czujesz? - zapytał. Przytaknęłam i odsunęłam się od niego. Dam sobie radę. Dam sobie radę. Dam sobie radę. Dam sobie radę. Dam sobie radę. Nie poddam się! Ledwo szłam, ale nie chciałam wyjść na ofiarę losu. Chwiałam się na nogach, ale próbowałam trzymać się prosto. Nie mogę teraz upaść... to by mnie skreśliło już na samym początku w oczach tego shinobi.
- Może jednak cię zaniosę? - spytał. Pokręciłam przecząco głową. Przecież nie dam się tak łatwo! Wzruszył ramionami i szedł dalej. Próbowałam iść dalej, ale w końcu zatrzymałam się. Zrobił to samo i spojrzał się na mnie. Musi mnie zanieść, bo inaczej zaraz padnę. Muszę chyba schować swoją dumę do kieszeni i ładnie go poprosić. Jednak to od razu byłaby dyskwalifikacja.
- W czymś pomóc? - zapytał z wesołymi iskierkami w oczach. Myślałam, że zaraz mu lutnę. Jednak moje plany skończyły się na samym pomyśle, bo byłam naprawdę wykończona.
- Zanieś mnie... proszę. - powiedziałan po długim milczeniu. Kakashi uśmiechnął się i wziął mnie na plecy. Mocno go objęłam i odetchnęłam z ulgą.
- Lepiej, co? - mruknął.
- Nooooo... - odmruknęłam i zamknęłam oczy. Może jednak to nie był taki głupi pomysł? Od razu poczułam się lepiej. Nie miałam siły na patrzenie się na ten świat.

~***~

Naśmiewali się. Wszyscy. Cała akademia. Płakałam. Pierwszy raz w życiu płakałam. Nie! Nie mogę! Przecież obiecałam! W tłumie znalazłam Gaarę. Siedział ponury z tyłu i patrzył się prosto na mnie. Patrzył jak bym była wszystkiemu winna. Tylko nie to... to nie może być prawda!
"Gaara!" - Krzyknęłam, wszyscy jeszcze głośniej zaczęli się śmiać i dokuczać mi. Gaara nic nie robił, ale widziałam jak kilka osób zaczęło się go czepiać. Czułam jak wzbiera we mnie gniew. Mogą się na mnie wyżywać, ale nie na Gaarze! Rzuciłam się na kilkoro uczniów, którzy stali najbliżej mnie i dokuczali mi najmocniej. Miałam właśnie zabić tego głupiego chłopca z ciemnymi włosami, ale wymknął mi się i...
- Emiko! To tylko sen! Obudź się! Emiko! - zawołał Kakashi. Obudziłam się i cała spocona podniosłam do pozycji siedzącej. Kakashi nie zdążył się odsunąć i gdy tak pochylał się wcześniej nade mną, odruchowo go przytuliłam. Szybko jednak go puściłam. Kurde! Kurde! Co ty robisz dziewczyno? Poza tym... gdzie jestem?
- Przepraszam... - mruknęłam i zwinęłam się kłębek. Usiadł obok mnie na łóżku i pogłaskał po głowie.
- To był tylko sen, Emiko. - szepnął, a ja przysunęłam się bliżej niego, by czuć to bezpieczne ciepło emanujące od niego.
- Nienawidzę gdy śni mi się właśnie to. - warknęłam zła na siebie, że pozwoliłam sobie zasnąć. Jak ja głupia mogłam zasnąć?!
- A co ci się śniło? - zapytał.
- Nie wiem dlaczego ja w ogóle zasnęłam! - warknęłam pół tonu głośniej. Głupia! Głupia! Głupia! Głupia! Głupia!
- Niby dlaczego miałabyś nie spać, Emiko? - zapytał zdziwiony.
- Bo wtedy śnią mi się właśnie takie rzeczy. - odparłam. Byłam tak wprowadzona z równowagi, że czułam jak znowu dzieje się to samo. Pewnie teraz mam czerwone oczy z pionowymi źrenicami, bo oczy Kakashi'emu zrobiły się wielkie jak dwa słońca, które świecą na niebie.
- A co ci się śniło? - powtórzył pytanie. Ależ on upierdliwy! Odczep się!
- Ehh... mogę zachować sen dla siebie? - zapytałam. Może pokojowo da mi spokój?
- Możesz, ale chciałbym wiedzieć co się dzieje. Powiedz mi proszę, co ci się śniło. Pomogę ci wtedy. - powiedział. Naprawdę mnie irytuje!
- Pomożesz? - zapytałam i parsknęłam śmiechem. To było jednak głupie pytanie... Skarcił mnie wzrokiem. - Ale... no... w sumie... no dobra... - odparłam po chwili namysłu. Co mi szkodzi? Bardzo go lubię mimo iż znamy się krótko, a to dobrze wróży. Przyznaje, że czasem strasznie mnie irytuje, ale taki jego urok, nie? Tak samo było z Gaarą.
- Śniła mi się wioska piasku, akademia, pełno uczniów, którzy naśmiewają się ze mnie, nie wiem z jakiego powodu i w tłumie tak bardziej z tyłu wtedy zauważam Gaara-kun. Wiesz kto to? - przerywam, aby dał mi odpowiedź. Po chwili zastanowienia niemrawo kiwa głową, a ja kontynuuje. - No i dzieci się śmieją, ale też i z niego. Gdy patrzę na niego on też patrzy się na mnie. I wiesz co widzę w jego oczach? To, że temu wszystkiemu winna jestem ja. Jednak wiem, że tak naprawdę nie jestem niczemu winna. I... wtedy ktoś czepia się również niego... wpadam w furię... i.... kurde, dlaczego ja ci to wszystko mówię? - pytam sama siebie. Podczas opowiadania Kakashi usiadł wygodniej na moim łóżku i wziął moją głowę na kolana. Spokojnie głaskał moje włosy i słuchał.
- Może dlatego, że uważasz iż można mi zaufać? - podsunął. Taaak, jasne.
- Tak, chyba tak. - przytaknęłam, aby ominąć niepotrzebną kłótnię. - pierwszy raz opowiedziałam komuś o moich snach. - powiedziałam.
- Bo jestem jak twój starszy brat, którego nie masz. - mruknął z uśmiechem.
- Też tak sądzę. Jesteś niczym starszy brat. - zaśmiałam się.
- Tak więc, młodsza siostro, czas wstać i pójść do nowej akademii. - uśmiechnął się i podniósł mnie do pozycji siedzącej, a sam wstał i poszedł do drzwi. - A tak przy okazji... od dziś to twój pokój. To moje mieszkanie. Ubieraj się. - otworzył drzwi i wyszedł. Wstałam i obejrzałam pokój. Nic nad zwyczajnego. Łóżko, dwa fotele, stolik do kawy, dywan i okno. Beżowe ściany i drewniana podłoga. Na jednym z foteli znajdował się równo ułożony mundurek szkolny. Szkoła... nie możemy sobie tego odpuścić? No cóż, jak mus to mus. Założyłam go i uczesałam moje długie blond włosy w dwa kucyki zostawiając grzywkę. Znalazłam łazienkę i umyłam zęby. Poszłam na korytarz, założyłam buty, torbę i wyszłam. Nie wiedziałam czego spodziewać się po nowej szkole, ale byłam dobrej myśli. Nic nie może mi zepsuć tego dnia chyba, że świadomość, że nadal nie wiem co to za wioska, a zapomniałam zapytać o to Kakashi'ego...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

V Kakashi V

czwartek, 9 kwietnia 2015

Rozdział I ~ 6 lat później

Dodaje kolejny rozdział i myślę, że komuś może się to spodobać. Początek naprawdę jest nudny, ale cóż... ^^ Miłego czytania!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siedziałam właśnie na parapecie w moim domu. Mieszkałam w wiosce piasku, ale czułam, że tu po prostu nie pasuje. Jadłam właśnie śniadanie składające się z porcji ramen i patrzyłam się na wschodzące słońce. Przy wschodzie lub zachodzie słońca pięknie wyglądają drzewa i spadające liście. Tutaj czuje się taka samotna. Niby mam koleżanki w tej akademii, ale nie udało mi się z nikim nawiązać silnej więzi. Ten chłopak, Gaara strasznie mnie czasem irytuje. Jednak widzę, że jest samotny jak ja, ale on jako jinchuuriki jednoogoniastej bestii ma trochę gorzej. W sumie nie wiem dlaczego nikt nie chce się ze mną zadawać, ale skoro nie chcą się ze mną zadawać to ich problem. Nie wiedzą co tracą. Lubię zwracać na siebie uwagę co już niejednokrotnie przysporzyło mi kłopotów. Robienie żartów z naszego mistrza to moja specjalność. Mimo mych żartów wszyscy uczniowie akademii nie chcą się ze mną zadawać. Zaraz będę musiała iść do akademii i przeżyć kolejny dzień w tym piekle. Jednak uśmiecha mi się wizja próby rozmowy z Gaarą. Chyba za mną nie przepada, ale chciałabym, aby Gaara też nie był samotny tak jak ja. Postaram się z nim zaprzyjaźnić za wszelką cenę. Wiem, że on sam z siebie nie chce się z nikim przyjaźnić, ale ja to zmienię. Usłyszałam pukanie do pokoju, więc szybko zeszłam z parapetu i podbiegłam do drzwi je otwierając.
- Dzień dobry, Emiko. - powiedziała Yumi.
- Dzień dobry, Yumi. - odparłam. Dziewczyna była moim prawnym opiekunem. Bardzo ją lubiłam. Czasami jednak wydawała mi się trochę fałszywa i widać było, że nie lubi mnie tak bardzo jak ja ją, więc czekam tylko na moment kiedy będę mogła ją znienawidzić.
- Czas się zbierać, kochana. - powiedziała. Tak więc ubierając się w mundurek szkolny, uczesałam przy okazji moje strasznie długie blond włosy i Yumi związała mi je w dwa kucyki zostawiając grzywkę. Zbiegłam na dół do holu i ubrałam buty. Yumi była już ubrana, więc bez żadnych ceregieli wyszłyśmy z domu. Yumi podała mi rękę, ale ją odrzuciłam.
- Jestem już duża, Yumi. - powiedziałam. Yumi się zaśmiała i schowała rękę. Przed akademią przytuliła mnie i dała buziaka, a ja wytarłam policzek pokazując jak jestem zniesmaczona. Yumi głośno się zaśmiała, ale ja jej nie zawtórowałam. Weszłam na teren akademii. W środku spotkałam się z wieloma pogardliwymi spojrzeniami. Spuściłam w dół głowę i unikałam tych wszystkich nienawistnych spojrzeń. Usiadłam pod drzewem i wyciągnęłam z torby paczuszkę ze śniadaniem, którą dostałam rano od Yumi. Spokojnie rozpakowałam pazłotko i wgryzłam się w kanapkę z serem i szynką. Niby jadłam śniadanie, ale nagle znowu zrobiłam się głodna. Kanapka była przepyszna. Ciekawe co dziś będzie robił Gaara? Może porozmawiamy jak normalni ludzie. Zobaczyłam jak na moje nogi pada cień, więc podniosłam głowę, aby zobaczyć kto zasłonił mi widok na słońce.
- Co do... - mruknęłam tworząc daszek z jednej ręki. Powoli detale się wyostrzały i w końcu ujrzałam twarz Gaary. Uśmiechnęłam się lekko tak jak uczyła mnie Yumi i poklepałam miejsce obok mnie. Nie wiedziałam czy to zadziała, ale zawsze warto próbować.
- Może dołączysz się do mnie? Mam trochę ciasteczek. - zaproponowałam. Gaara nieśmiało się uśmiechnął. Czyli sprawiłam mu przyjemność? Podejrzewam, że tak. Usiadł obok mnie a ja podałam mu pudełko z ciastkami. Wziął jedno i zaczął najpierw odgryzać kawałki czekolady. Szeroko się uśmiechnęłam.
- Też zawsze na początku zjadam czekoladę. - powiedziałam siadając po turecku.
- Czyli mamy coś ze sobą wspólnego? - zapytał się chyba sam siebie, ale i tak odpowiedziałam. Lubiłam odpowiadać na czyjeś pytania. Nie ważne do kogo były skierowane.
- Tak, na pewno mamy dużo wspólnego. Musimy tylko nawzajem się poznać. - odparłam. Gaara się uśmiechnął. Miał bardzo ładny uśmiech.
- Jesteś pierwszą osobą jaka ze mną rozmawia. To bardzo miłe z twojej strony. - powiedział. Zaśmiałam się. Lubiłam się śmiać, co chyba było widać.
- Ty też jesteś pierwszą osobą, która ze mną normalnie rozmawia. Wszystkie inne osoby rozmawiają ze mną, aby zachować pozory. To wcale nie jest miłe. - mruknęłam i ponownie podałam pudełko z ciastkami Gaarze. Wziął ciastko i uśmiechnął się do mnie. Zjadłam całą kanapkę i też wzięłam ciastko. Jedliśmy w przyjemnym milczeniu kiedy nagle zadzwonił dzwonek na lekcje. No, że też te przerwy nie mogą dłużej trwać...
- Czas się zbierać... - mruknęłam.
- Do zobaczenia, Emiko-chan. - powiedział i odszedł. Uśmiechnęłam się szeroko i pobiegłam na zajęcia. Wiedziałam, że zrobiłam jakiś krok do przodu.
~***~
Wieczorem poszłam na spacer. Słońce ładnie grzało i uznałam, że miło będzie pójść na spacerek po parku. Lubiłam w takich momentach kiedy słońce powoli zachodziło patrzeć się na las. Zawsze las kojarzył mi się ze spokojem, domem i bezpieczeństwem. Co prawda był to mały las i bardzo słaby, ale przynajmniej czułam się normalnie, spokojnie i do tego bezpiecznie. Za plecami poczułam czyjąś obecność, więc odwróciłam się, aby spojrzeć kto to. Zza rogu wyszła tajemnicza postać. Po chwili przyglądania się jej zauważyłam kto to. To był Gaara. Uśmiechnęłam się do niego i zwolniłam trochę.
- Co tu robisz? - spytałam.
- Spaceruje. - odparł. - a ty?
- Spaceruje. - odpowiedziałam z uśmiechem. - Może przejdziemy się razem, co? - zapytałam.
- Ok. - mruknął. Szliśmy w miłym milczeniu. Nie chciałam się odzywać. Nie dlatego, że nie lubiłam Gaary. Wręcz przeciwnie. Bardzo go lubiłam. Taki spacer w ciszy każdemu dobrze robi. Często spacerowałam, aby nie wracać tak szybko do domu. Nie lubiłam przebywać cały czas w towarzystwie Yumi. Spojrzałam kątem oka na chłopca i zobaczyłam jak cały się spina. Obejrzałam się, więc za siebie ale nic nie zobaczyłam. Spokojny las i piaskowa ścieżka. Nic nadzwyczajnego. Ciekawe co takiego wyczuł...
- Coś się stało? - zapytałam. Może mi powie?
- Ktoś tu biegnie. - mruknął. Ponownie się odwróciłam. Kto mógł tu biec? Nagle coś się poruszyło i tym razem zobaczyłam blond czuprynę Yumi. Uśmiechnęłam się sztucznie.
- To tylko Yumi. - odparłam. Gaara dalej był jakoś sceptycznie nastawiony. I dobrze. Przynajmniej zna sie na rzeczy. - Nie martw się. Yumi jest naprawdę fajna. - chciałam jakoś poprawić sytuację. Gaara tylko coś mruknął i w końcu dogoniła nas Yumi.
- Emiko! - powiedziała.
- Yumi! - rzuciłam niby to uśmiechnięta. Ostatnio jej towarzystwo naprawdę mi przeszkadzało. Nie to, że jej nie lubię. Po prostu mnie irytuje. - Yumi, to jest Gaara. - powiedziałam.
- Naprawdę fajnie, że znalazłaś sobie kolegę, ale strasznie mi się śpieszy. -  Kiwnęła głową w kierunku Gaary co było nie do przyjęcia! Przecież to był mój nowy przyjaciel! I ona ma mnie nie irytować? Musiałam jednak to zignorować, bo jej naprawdę się spieszyło. Złapała moją rękę i szybko pobiegła. Biegłam za nią i zastanawiałam się co ona naprawdę chce. W domu usiadłam, a raczej padłam na kanapę i spojrzałam się na Yumi.
- Coś się stało, Yumi? - zapytałam.
- Oj, stało się... - odparła.
~***~
Tydzień później znowu spotkałam się z Gaarą. Bardzo rzadko się widzieliśmy, bo Yumi coraz częściej zabierała mnie na długie wycieczki w czasie lekcji. Powiedziała, że mogę sobie odpuścić trochę zajęć, bo jestem bardzo uzdolniona. Właśnie dlatego jej się śpieszyło. To zupełnie dla mnie niezrozumiałe, ale zignorowałam to. Z Gaarą coraz lepiej mi się rozmawiało. Był coraz bardziej otwarty, ale momentami blokował się i nie chciał ze mną rozmawiać. Zastanawiałam się o co może mu chodzić... Dzisiaj przed lusterkiem przyglądałam się moim wąsikom na twarzy. Zawsze zastanawiało mnie to skąd je mam. Nie miałam na nic ochoty. Byłam strasznie zmęczona tym wszystkim.
- Emiko, wiesz... - zaczęła Yumi.
- Tak, Yumi? - ponagliłam. Nie lubiłam kiedy tak mówiła. To zapowiadało kłopoty. Naprawdę chce mi teraz zawracać głowę?
- Chciałabym, abyś na jakiś czas zamieszkała w wiosce liścia. - w końcu powiedziała.
- A-ale... Yumi... - udało mi się wydukać. To są jakieś żarty?
- Emiko. - to sprawiło, że zamknęłam się. Zrozumiałam. Po prostu Yumi uznała, że sama też musi się wyszaleć. Przecież nie można się opiekować czyimś dzieckiem całe życie. To naprawdę mnie zabolało, bo myślałam, że mogę jej jeszcze trochę zaufać. W sumie w środku trochę się cieszyłam, ale bardziej poczułam ból, że nie mogę już wcale ufać Yumi.
- Zrozumiałam. - mruknęłam przez zaciśnięte zęby. Było mi trudno. Nigdy w życiu nie chciało mi się tak wyć ze złości. Musiałam się stąd wynieść. Przecież i tak mnie nie chce.
- A więc... - zaczęła. Myślała, że będę ją teraz słuchać?
- Postanowione. - przerwałam jej. Nie miałam już siły przebywać z nią w jednym pomieszczeniu, więc po prostu wybiegłam z domu. Już postanowiłam. Ucieknę stąd. Nic mnie tu nie zatrzymuje. Ale Gaara... 'Nie.' Nie mogę myśleć teraz o nim. 'Przecież to nie jest tak naprawdę twój przyjaciel. Czemu ty się w ogóle łudziłaś?' Łzy, które cisnęły mi się do oczy w końcu znalazły ujście i po prostu zaczęły płynąć pełnym strumieniem. Muszę się na czymś wyżyć. Tak więc uderzyłam pięścią w ścianę. Zostało wgniecenie, ale to już nie moja sprawa, nie moja wioska, nie moje życie. Pobiegłam w kierunki bram Sunakagury. Nie wiem dokąd jeszcze się udam, ale to nie problem. Wszędzie znajdzie się miejsce. Po prostu zamieszkam w lesie i będę sama się ćwiczyć. Może znajdzie mnie ktoś i weźmie pod swój dach? Z tą myślą popędziłam przez pustynię w kierunku zielonych drzew. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 
 











 Gaara ^^


sobota, 4 kwietnia 2015

Prolog

Moje małe opowiadanie... może komuś przypadnie do gustu? c:
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Emiko! Chodź do nas. - maleńka dziewczynka o blond włosach i lazurowych oczach siedziała na podłodze i patrzyła się zdziwiona na ludzi, którzy zgromadzili się wokół niej. Miała nie całe pół roku, więc nic nie rozumiała. Starszy pan o długich, białych włosach związanych w luźnego kucyka stał najbliżej niebieskookiej, a srebrnowłosy młodzieniec stał najdalej. Starszy pan w szerokiej czapce stał pomiędzy tymi panami. Obok starszego pana z białymi włosami stała pani o krótkich blond włosach i piwnych oczach. Przyglądała się z zaciekawieniem blond włosej dziewczynce.
- Jesteś pewna, że zaopiekujesz się do tego czasu Emiko? - spytał starzec w biało-czerwonej szerokiej czapce.
- Tak, panie hokage. Zaopiekuje się Emiko najlepiej jak tylko będę mogła. - odparła młoda pani. Białowłosy podszedł bliżej dziewczynki i wziął ją na ręce. Jest najśliczniejszą dziewczynką jaką kiedykolwiek widział.
- W razie czego odnajdziemy Tsunade-sama i ona nam pomoże. - oznajmił trzymając dziewczynkę na rękach i bawiąc się z nią. Emiko śmiała się głośno łaskotana przez starca. Uważał, że to był śmiech podobny do jej matki, Kushiny.
- Nie ma takiej potrzeby. Tym razem Tsunade-sama nie zrobi całej brudnej roboty za mnie. Byłabym bardzo wdzięczna gdybyście jednak nic nie mówili o tym Tsunade-sama. Zajmę się Emiko najlepiej jak mogę. Wychowam ją w wiosce piasku, a w razie czego oddam ją do sierocińca w wiosce liś... - nie było dane jej dokończyć, bo milczący dotychczas srebrnowłosy pan zabrał głos. Dziewczyna była bardzo zdeterminowana, aby w końcu pokazać swojej starszej kuzynce, że jest naprawdę odpowiedzialna.
- Nie można oddać do sierocińca córki jednego z hokage. Minato-sensei na pewno nie chciałby, aby jego dziecko mieszkało w sierocińcu. - powiedział spokojnym głosem. - To absurd, aby Emiko była w sierocińcu kiedy jest córką hokage, Yumi. - skarcił dziewczynę.
- Zgadzam się tu z Kakashim. - wyraził swoje zdanie hokage.
- Jako trzeci masz tu chyba największy wpływ na naszą decyzję. - wtrącił starzec ze śmiejącą się dziewczynką na rękach.
- Czyli jeśli nie będę mogła dłużej sprawować opieki nad Emiko mam się zgłosić do trzeciego? - zapytała blond włosa dziewczyna.
- Dokładnie, Yumi. - potwierdził trzeci. Powoli te głupie pytania dziewczyny go wykańczały.
- Minato-sensei zażyczył sobie, aby obydwoje mieli inne nazwiska, dla chłopca przypadło nazwisko matki, a dla niej? - zapytał Kakashi.
- Chyba tylko ty, Kakashi potrafisz przejść od razu do sedna sprawy. Co o tym sądzisz, Jiraija? - zapytał hokage, będąc wdzięcznym chłopakowi, że wreszcie mogli zająć się poważniejszymi sprawami niż ta dziewczyna i jej głupie pytania.
- Senju. - powiedział starzec z dziewczynką na rękach. Uważał, że to bardzo dobry pomysł, gdyż nazwisko jest ładne i sama dziewczynka była z tego klanu.
- A czy wtedy nie domyśli się przypadkiem, że jest powiązana z czwartym? - zapytała Yumi.
- Zabronimy o tym mówić tak jak w przypadku chłopaka. - odpowiedział trzeci. Teraz naprawdę go zirytowała. Czy naprawdę jest taka głupia na jaką wygląda? Nie powinniśmy jej oddawać Emiko. Jednak nie mamy nikogo innego...
- Może porozmawiam z kazekage? - zaproponowała dziewczyna.
- Dobry pomysł, Yumi. - odparł Jiraiya.
- Czyli mamy już wszystko? - zapytała Yumi. Grrr... teraz trzeci naprawdę stracił cierpliwość.
- Jeszcze jedno, Yumi. - powiedział trzeci.
- Tak, hokage? - zapytała dziewczyna. Po chwili wahania, walki ze sobą zadecydował. Nie będzie taki nie miły. Wymusił lekki uśmiech.
- Pilnuj jej jak oka w głowie, Yumi. - odparł.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Trzeci Hokage

Jiraiya

Kakashi

Emiko
 Yumi